poniedziałek, 25 stycznia 2016

czego nie wiesz

Zwalniam znowu. Zakopuję się pod pierzynką przygnębienia i braku sensu. Bo w czym doszukiwać się sensu, kiedy Twój Sens robi zwrotkę. "To nawet nie rok..." "Chcę być z Tobą, ale..." Z mieszkania ze sobą nie u siebie z roku nagle zrobiły się trzy, potem pięć lat. Czyli co.... Trzeba pięciu lat, żeby siebie nawzajem posprawdzać? Żeby się przekonać, że to to? Że to ma jednak sens? Że jest na poważnie?
Trzeba obrączki na palcu, żeby realizować wspólną przyszłość?

Mam dość naginania się. Sama nie wystartowałabym z seksem po dwóch tygodniach. Ze wspólnym mieszkaniem po trzech miesiącach. I nie mówię, że żałuję, ale to nie była moja inicjatywa.
Mam dość sprzeczności. "Nie chcę ślubu, wesela, dzieci. Ale chcę mieć nasz własny kąt". A teraz nagle wszystko jest jakby odwrotnie.

To, co wydawało mi się NASZYMI planami okazało się być moim beznadziejnym marzeniem nie do spełnienia. Albo do spełnienia, ale w czasie dla Niego odpowiednim.

Nie czuję kontroli, przewidywalności, wpływu. Tańczę tak, jak On mi gra. Zgubiłam gdzieś siebie i nie potrafię tupnąć nogą. Nigdy nie umiałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz